Sandanalia 2015 za nami – był raban. I dobra zabawa.
28 maja, 2015Na szczęście dress code nie przewidywał sandałów. Za nami pierwsze chrześcijańskie juwenalia. 23 maja 2015 w klubie Odessa odbyły się Sandanalia 2015, które zgromadziły kilkaset osób na wspólnej, dobrej zabawie (prawie) do rana. Chrześcijańskie Granie jako patron nie mogło opuścić takiej imprezy, piszemy więc jak było.
Pomysł i wykonanie to dzieło kilkunastu młodych studentek i studentów, którzy jak sami mówią – “Chcemy wspólnie tworzyć i działać. Przesłanie papieża Franciszka: hagan lío (zróbcie raban), przyświeca każdemu naszemu czynowi. Dążymy do tego, żeby cały świat poznał prawdziwą twarz młodego człowieka – katolika, który uwielbia się bawić, śmiać i tańczyć. Naszą inicjatywą zachęcamy wszystkich ludzi, aby oprócz codziennych obowiązków, studiów, pracy również aktywnie włączali się w różne projekty. Niech każdy chwali Boga tak, jak potrafi.” Nazwali się Skrzydlaty Sandał i dlatego organizowaną przez siebie imprezę – Sandanalia.
I trzeba przyznać, w planie dnia było sporo atrakcji, bo klub Odessa miał się zapełnić już od 16.00 fanami speed-datingu, tańca i konkursów. Jak pokazał czas, całość trochę się przesunęła, co odczuły zespoły występujące na scenach (tak! bo sceny były dwie – plenerowa oraz klubowa). Do tego mini-targi stowarzyszeń i inicjatyw studenckich, kursy pierwszej pomocy oraz grill i inne atrakcje.
Nas najbardziej (i tu zaskoczenie) interesowała część muzyczna. Bo zapowiadała się naprawdę dobra impreza. W tym roku organizatorzy poszli tropem 3xR, czyli Rock, Rap, Reggae, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Na Sandanaliach pojawiły się StronaB (Debiut Roku 2012), TAU, Bęsiu i DJ Yonas oraz weterani polskiego reggae – Maleo Reggae Rockers.
Na początek przystawki – po kursie tańca i krótkiej przerwie, o 19.20 koncert rozpoczął Bęsiu wspólnie z Dj Yonasem (scena klubowa). Otrzymaliśmy dobrą dawkę pozytywnej energii. Styl rapu, który reprezentuje, charakteryzuje się dużą dawką krzyku i emocji, co najwyraźniej trafiło do studenckich gustów.
Po nim na scenie głównej miała pojawić się StronaB, dla której był to premierowy koncert nowej płyty “z bliska brzydka”. Wierni fani zespołu pojawili się pod klubem już przed 16.00. Dla nas też był to najważniejszy punkt programu. Nowy krążek jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego i bardzo byliśmy ciekawi efektu koncertowego. Występ opóźnił się jednak o 40 min., co niestety skutkowało pewną nerwowością po obu stronach sceny.
A jak wyszło? Mocno, dynamicznie i rockowo. Jesteśmy pod wrażeniem postępu jaki kapela zrobiła od ostatniej płyty. Poza muzyką, mocną stroną są na pewno teksty – tym razem wszystkie (poza jednym) napisała wokalistka zespołu – Klaudia Grabek. Było więc bardziej osobiście, ale nie mniej przebojowo – hitami już są “Głuszec” oraz “i”, a po koncercie w kolejce ustawiają się “Rolny”, “Szczura”, czy też “Cerata”. Poza nowymi kawałkami zespół zagrał też sprawdzone hity takie jak: “Dwa jabłka na czereśni” oraz “2 Tm 1-4”.
Zaraz po StronieB na scenie pojawili się weterani polskiego reggae – Maleo Reggae Rockers i dali bardzo dobry koncert. Zresztą, spodziewaliśmy się tego – z takim doświadczeniem trzeba chyba złej woli by zagrać słabo. Wybrzmiały zarówno nowe kawałki – z płyty “Revolution”, jak i starsze takie jak “Dzikie Serce”, cover “Zegramistrza światła” czy “Alibi”. Darek Malejonek podzielił się świadectwem wiary i patriotyzmu – bardzo lubimy to na ich koncertach.
Po 23.00 na scenie klubowej pojawił się TAU razem z Dj Wujazzz’em oraz… swoim synkiem, który co prawda jeszcze nie rapuje, ale miał równie ważne zadanie. Wręczył oficjalnie swojemu Tacie Złotą Płytę za debiutancki krążek TAU “Remedium”, które w niespełna 5 miesięcy sprzedało się w ponad 10 000 egzemplarzy! Nagrodę tę ofiarował od razu Bogu, a następnie dał naprawdę świetny występ, który poruszył wszystkich w klubie. Gdy nie rapował to się modlił i tak na przemian. Ewangelizacja po prostu!
Podobno impreza trwała jeszcze do 3.00 rano, ale nie było nam dane zostać. Zaraz po koncercie zapakowaliśmy się do auta i w drogę do domu, bo pobudka zaplanowana była już na 7.00…
Jak więc ocenić pierwsze juwenalia chrześcijańskie – Sandanalia 2015? Zadanie wykonane? Raban był? Pewnie! Dużo rabanu i dobrej zabawy. Sporo też wniosków na przyszłość, bo wielu niedociągnięć można było uniknąć. Mamy nadzieję, że to wydarzenie wpisze się na stałe w kalendarz stołecznych juwenaliów i z rok spotkamy się w jeszcze większym gronie. Bo jeśli chcemy dobrze żyć, to świetnie byłoby się także dobrze bawić.
tekst/foto: Mateusz Stolarski